środa, 10 września 2008

Pan nieszczęście iz bak

W pracy spoko, dziękuję. Dostałem klasy 1-4 i nawet, nawet. W sumie miłe i nawet dość ułożone dzieci, choć wiadomo, że to nie to kiedy ja i Ty i ty i ty byliśmy młodzi i baliśmy się krzyczeć, przerywać pani, wychodzić z ławki itd. Dzisiaj dzieci nie są strachliwe. A może wychowane? Ciężko stwierdzić.

Dzisiaj dobry motyw, najlepszy przypał od czerwca, kiedy zgubiłem empetrójkę siostry zostawiając ją podpiętą do kompa w zakładzie pracy na ostatniej lekcji. Było tak, że miałem dwa spotkania organizacyjne z rodzicami w moim drugim zakładzie: jedno o 16 a drugie o 17. Na pierwsze leciałem jak dziki, a i tak się spóźniłem 5 min. Wchodzę zdyszany, rodzice już tupią, tłumaczonko itd. No, ale po 15 minutach ich załatwiłem i miałem całe 40 min wolnego. Poszedłem więc kupić papier do drukarki, potem poplątałem się po ryn... pardon: placu JPII, usiadłem na chwilę zostawiając plecak obok ławki. Akurat spotkałem kumpla-rapera (z lat wczesnej młodości rapowej), więc podszedłem i cośtam żeśmy pogadali. No, a że musiałem lecieć, to się pożegnałem i pognałem na drugie spotkanie. Wróciłem, pogadałem z sekretarką i na 3 minuty przed 17 się zorientowałem, że nie mam plecaka. Szukam w sekretariacie - nic, w pokoju ciała pedagog%$#*^@o (to brzydki wyraz) - nie ma, w sali gdzie miałem spotkanie - pusto. Aha, został w ry... na placu JPII. Krzyknąłem sekretarce "weź ich czymś zajmij przez parę minut" i poleciałem spowrotem. Szukam, pytam i nic. Nie ma też na rrrr, Placu. Się zdenerwowałem nieziemsko bo wszystko tam miałem: papiery ze szkoły, dowód, prawko, karty itd. No, ale trzeba wracać i miło rozmawiać z rodzicami. Znów jogging musiałem uskutecznić, ale co zrobić. Tę grupę rodziców zbyłem w 10 min. Trochę się dziwnie patrzyli na mnie, bo pot leciał ze mnie strumieniami, ale w sumie spoko. Pożegnałem ich i już myślę co powiem policji (spory obciach: "nie, proszę pana, nie okradli mnie - zostawiłem to sam", "nie, proszę pana, nie tylko portfel - cały plecak", "nie, proszę pana, nie biorę żadnych lekarstw"), a tu patrzę, a na korytarzu mój plecak. W tym miejscu nastolatek napisałby "lol". Dupa tam.

P.S. Wyszła płyta Drugiej Strony Lustra pt. "Maxim Jammin" na której można gościnnie mnie usłyszeć. Zapraszam na torrenty. Żart - zapraszam do sieci salonów Empik. Żart - to nie jest sponsorowany blog. Idźcie i kupcie gdziekolwiek :)

Brak komentarzy: