wtorek, 26 maja 2009

W malinowym czereśniaku

Dodaję parę fotek przyrody, bo nawiązałem z nią kontakt. Wreszcie. Zostają kosmici i dziewczyny. Zabawnym pozostaje fakt, że sfotografowane miejsce nazywa się tak jak dziewczyna z którą ostatnio rozmawiałem, i nie tylko, o literaturze iberoamerysrańskiej, płomienny kochanek. A propos płomieni, wyszło mi na facebooku, że świecę jak miliony monet i spłonę nim Mrozu odpali lont. Dobry kwiz. Z dobrych motywów jeszcze jest taki, że byłem w najprawdziwszej remizie strażackiej na najprawdziwszej dysce, gdzie grali najprawdziwsze dysko polo. Geg, nie porobiłem zdjęć, bo się bałem, że mi coś zrobią. Pokontempluj se przyrodę.









piątek, 22 maja 2009

Notatka

Plany na przyszłość: nie być neurotyczny, kpić z Freuda, mało czytać, mało pisać, nie mieć problemów seksualnych, nie być żydem wychowanym na Brooklynie, nie chodzić na filmy Allena.

sobota, 16 maja 2009

W mieście sławnym lecz malutkim, zjawiły się prostytutki

Uwaga: śmieszne. W Krakowie wczoraj noc muzeów, a w Wadowicach noc prostytutek. Jako pedagog, powinienem zdecydowanie przeciwstawić się zjawisku. Jako socjolog, powinienem zachować umiarkowany obiektywizm. Jako arty*#a, powinienem sytuację natychmiast wykorzystać. Jako człowiek na wskroś moralny, zdecydowałem jednak, że pozostanę obserwatorem. Jako punkt obserwacyjny wybrałem lokal z ogródkiem piwnym. To co się działo przechodzi pojęcie kogoś, kto czterokrotnie uczestniczył w pieszej pielgrzymce do Częstochowy. Otóż, na placu - no dobra, niech to imię padnie, choć wstyd - Jana Pawła II, kręciły się dwie kuso ubrane osoby z logo pewnego lokalu na "R", które bez żenady wskakiwały do Jeepów, bez żenady wchodziły w ciemne zaułki, bez żenady wreszcie powracały, by znów powtórzyć swoje żenujące czynności. Cóż, wreszcie coś się dzieje, szkoda tylko, że niekoniecznie jest to rozwój o który mi chodziło. Ech, kosmopolito i erotomanie, bez żenady przyjeżdżaj do nas!

niedziela, 10 maja 2009

Seksownie

Byłem wczoraj na juwenaliach, co by sprawdzić czy nie jestem za stary. Nie jestem. Jestem za trzeźwy. A na trzeźwo widzę Joannę Senyszyn siedzącą przy czarnym stoliczku na wadowickim rynku. Do wczoraj myślałem, że najbardziej wystudzić emocje o zabarwieniu, powiedzmy sobie, 'namiętnym' może wyobrażanie Staszka Soyki pod prysznicem. Myliłem się. Od dziś jest to czarny stolik. Dobra, słońce wyszło, idę na rower. Miłej niedzieli.

czwartek, 7 maja 2009

Długi weekend

Jako, że jestem znany z bardzo dużej aktywności podróżniczej, wybrałem się w długi weekend na Krym. Mentalnie. Oto zapiski z podróży zatytułowane przewrotnie "Stypy akermańskie".


Wypłynąłem na złotego przestwór oceanu,
Myśl nurza się w przejrzystości i jak łódka kiwa;
Śród przekleństw powodzi, łyk chłodnego piwa,
Tam rozkosz wlewana rękami barmanów.

Już mrok zapada, czuję mego serca bicie,
Szukam na sali gwiazd, przewodniczek łodzi;
Tam z dala błyszczy klejnot? ma jutrzenka wchodzi?
Błysnął flesz, to weszła gwiazda miasta Wadowice.

Stójmy! – jak cicho! – słyszę strzępy rozmowy,
Której by nie uchwyciło ucho najdzielniejsze;
Słyszę, kędy alkohol rozpala nam głowy,

Kędy wąż smukłą kibić prezentuje wdzięcznie.
W takiej ciszy! – gdzie nastrój zapadł grobowy,
Słyszę głos jej – Nie, kolego, nic z tego nie będzie.