Uwaga: śmieszne. W Krakowie wczoraj noc muzeów, a w Wadowicach noc prostytutek. Jako pedagog, powinienem zdecydowanie przeciwstawić się zjawisku. Jako socjolog, powinienem zachować umiarkowany obiektywizm. Jako arty*#a, powinienem sytuację natychmiast wykorzystać. Jako człowiek na wskroś moralny, zdecydowałem jednak, że pozostanę obserwatorem. Jako punkt obserwacyjny wybrałem lokal z ogródkiem piwnym. To co się działo przechodzi pojęcie kogoś, kto czterokrotnie uczestniczył w pieszej pielgrzymce do Częstochowy. Otóż, na placu - no dobra, niech to imię padnie, choć wstyd - Jana Pawła II, kręciły się dwie kuso ubrane osoby z logo pewnego lokalu na "R", które bez żenady wskakiwały do Jeepów, bez żenady wchodziły w ciemne zaułki, bez żenady wreszcie powracały, by znów powtórzyć swoje żenujące czynności. Cóż, wreszcie coś się dzieje, szkoda tylko, że niekoniecznie jest to rozwój o który mi chodziło. Ech, kosmopolito i erotomanie, bez żenady przyjeżdżaj do nas!
sobota, 16 maja 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
chwalisz sie aparatem w komórce, a jak masz okazję, aby w dobrej wierze wykorzystać ów aparat to ja się pytam, gdzie są te gorące fo(te)czki?:)
ej, no wiem właśnie, spaściłem niemożliwie. może będą jeszcze kiedyś to im zabiorę zdjęcie ;)
Prześlij komentarz