niedziela, 14 grudnia 2008

Matołek

W tym tygodniu dalszy ciąg żenady (foto), ale jak kto pyta, to robię to społecznie, bo lubię dzieci i chcę im dać odrobinę radości. Jak nie pyta, to powiem szeptem, że to ostatni raz w życiu i że mam jednak zbyt mało dystansu (serio!) do siebie, żeby tak się wygłupiać. Potem idę do knajpy, a tam siedzi facet przy barze i ja wiem, że on wie i czuję się z tym tak sobie.

Kręciliśmy też teledysk w ten weekend. Wszystko na blue box'ie, więc nie mam pojęcia jaki będzie finalny efekt. Ogólnie 8 godzin śmiechawy, troszkę pracy. Jeździłem na rowerze po planie, potem jako pasażer w samochodzie z krzeseł. Na koniec (o 5 rano) chodziliśmy po ruchomej bieżni. Okazało się, że niespecjalnie byłem już w stanie. Teledysk byłe kręcony do kawałka "Okno na świat", w którym nie śpiewam, ale się koledzy zlitowali i dali mi się pokazać (choć oczywiście zrobili to z wyrachowania, bo jestem strasznie przystojny i jest to wzięcie na target grupy młodych dziewczyn, co nie, młoda czytelniczko?) Pozostaje czekać na montaż i animacje. Pewnie dopiero w przyszłym roku.

W Wadowicach grają jazz. Kosmopolito, przyjeżdżaj do nas. Idzie nowe. Choć dalej twierdzę, że tutejszym clubbingiem powinien zaineresować się PFRON.

Notatka do siebie: dlaczego Breff tracisz na głębszym poznaniu? Na jednych studiach też dostałeś indeks na środku i jako jedyny potrafiłeś zaśpiewać "gaudeamus igitur", a potem miałeś taką średnią, że zapomnij. Weź popracuj nad drugim, trzecim i n-tym wrażeniem. Albo spróbuj się w handlu... Akwizycja?

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

"bo jestem strasznie przystojny i jest to wzięcie na target grupy młodych dziewczyn, co nie, młoda czytelniczko?" naturalnie!