sobota, 25 kwietnia 2009

Deliryka

Mało piszę pamiętnika, za to dużo piszę w pamiętnikach, bo mi dzieci dają; śmieszna sprawa, pan magister, niech cię… No, ale nie chcę odwalać chały, więc każdemu dziecku wpisuję unikatowy, specjalnie napisany wierszyk, już to jakie dziecko niby mądre i fajne, już to jaki super pan, w sumie wszystko się zgadza.
U człowieka-żenuy wszystko po staremu, dzisiaj chodziłem po przypadkowych zakładach mięsnych, sklepach wielobranżowych i konfekcyjnych, tudzież zakładach fryzjerskich w poszukiwaniu sponsoringu na szczytny cel. Dostałem krawat, dezodorant, skarpetki i stringi z koniakowa, 3 kilo mielonki wieprzowej i karnet na strzyżenie. Żart. W sumie śmiesznie, ale nie mam spinki na pozowanie na bycie poważnym nauczy*#%lem ani art*#tą. A można usłyszeć dobre teksty, że np. co ja tu przyłażę, jak jest kryzys i żebym szedł do wielkich kapitalistów. Plus rozdać młodym ekspedientkom swój numer i liczyć, że zadzwonią i jeszcze zaproponują sponsoring. Plus, plus jest taki, że wiosna i chodzę cienistą stroną ulicy, a Ty słoneczną, a Ty słoneczną, płyniesz w obłoczku zwiewnej spódnicy stopą taneczną, stopą taneczną i idącemu mi cieniem jest jaśniej na Ciebie patrząc iść w stronę masarni, stronę masarni, ej chłopie weź się ogarnij.
Ach, idę napisać wiersz do ogrodu zanim trawy zmęczą się rosą. Albo stłuc kogoś na osiedle. Bądź tu wrażliwym ziomalem…

1 komentarz:

enka pisze...

Wpisze mi się Pan?:P