wtorek, 29 lipca 2008

Sierpień

Mój pech na szczęście nie spowodował wielkiego kataklizmu tu na południu, ale w góry to sobie nie poszedłem. Jak oni tak ze mną, to ja olewam i jadę na Mazury, zobaczymy co tam się wydarzy z kolei. Plan jest taki, żeby jechać tam w piątek, potem wrócić, następnie robić imprezy, bo chata wolna (nie, nie ta mała, odrapana klitka), potem się spakować i znów jechać na Mazury na festiwal w Ostródzie, potem wrócić i zagrać jeszcze trzy koncerty, w tym dwa jako stary dobry hip hopowiec Breff, a nie jakieś tam pitu-pitu reggae. No i oczywiście teatr, filharmonia, galerie, znacie mnie.

P.S. Bez 'peesa' się nie obędzie: starość daje mi w kość na każdym kroku. Poszedłem na disko w sobotę, spoko, bawię się tam z jakąś laską, wychodzimy, a ona mi mówi: "ja cię znam, ty jesteś bratem A.". Spory cios.

Brak komentarzy: