Muszę się ogarnąć, bo właśnie sobie zdałem sprawę, że jestem nadaktywny w wirtualu: mam bloga, majspejsa, flckr'a, naszą-klasę, facebooka i ... Na szczęście tyle. Jakbym kiedyś się logował do jakichś blipów i innych gówien, to proszę o siarczystego kopniaka w d. (a jeśli znaleźlibyście mnie na jakimś randkowym serwisie, to możecie mi spokojnie jeszcze sprzedać liścia). No, ale koniec, koniec z tą "młodzieżowością". A tak się śmiałem z zapryszczonych nastolatków i dzieci neo, tak ironizowałem z czatujących, tak polewałem z forumowiczów. Ostatnio przekroczyłem Rubikon i zacząłem się wygłupiać na jakimś wadowickim portalu, ale na szczęście wsiadłem z powrotem do łódki i jestem tam gdzie byłem, czyli tu. Bloga se od czasu do czasu będę pisał. Nuż się ktoś nad tym uśmiechnie.
środa, 26 listopada 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
7 komentarzy:
Nie ma co wpadac w panike. Wazna jest sama swiadomosc, ze mozemy stac sie uzaleznieni od wirtualnej rzeczywistosci lub kiedy wirtualne kontakty, zastepuja te fizyczne z druga osoba.
Trudno jednak, w czasach kiedy np. ulica stala sie miejscem "przejadu", "dojazdu", czescia infrastruktury, a coraz mniej spotkan miedzyludzkich, i kiedy to stety lub nie, internet stal sie publiczna przestrzenia, uciec od zaznaczenia swojej obecnosci w sieci.
Takie czasy.
bardzo słusznie
A ja się baardzo często uśmiecham, czytając tego bloga. ;)
Barteczku drogi NK nie mam, ale za to gram w traviana :P a bloga pisz, bo fajnie czasem poczytac co u kolegi ze studiów się dzieje :)
He he.
Dawno nie zaglądałam, czasu brak. Jakoś mnie ostatnio virtual nie ciągnie...
A co do NK (a raczej samego skrótu) - jakoś tak zawsze jak go widzę to myślę o sobie... :P
ja wiem co Cię ciągnie :P no, ale to chyba przyjemne, co nie? Marzenko, piszę czasem, ale, że się nic nie dzieje, to rzadko...
Czasem, w samotne wieczory, zaglądam to tu, to tam:P A że ich mało (nad czym nie ubolewam) to i mało komentarzy (=znaków obecności).
A z zupełnie innej beczki - kim jest Thor?;>
Prześlij komentarz